Przejdź do informacji o dostępności Przejdź do strony głównej Przeskocz do menu Przeskocz za menu Przeskocz do głównej treści Przejdź do mapy strony

Na dobrą wróżbę

To co na stole, wokół stołu, w całej izbie, to co mówimy i co robimy, szczególnie w Wigilię - od tego wszystkiego zależy nasz dobry los w przyszłym roku: "Jak we wigilię, tak przez cały rok".



Zaklinanie potraw i ważne liczby 
Wieczerza wigilijna musiała być postna. Na stole pojawiały się wyłącznie dary ziemi, płody rolne, z sadu, wody, lasu, pasieki. To dlatego robione były potrawy z ziaren zbóż, miodu, kaszy, mąku, grzybów, ryb, kapusty, buraków, śliwek, jabłek i gruszek. 
Na polskim wigilijnym stole wcale nie mieliśmy 12 potraw. Ten zwyczaj pojawił się dość późno. A tłumaczy się to analogią do liczby 12 apostołów i 12 miesięcy roku. Tymczasem kiedyś robiono wszytko by tych potraw było jak najwięcej, a jeżeli już liczono to ważne było, aby była ich nieparzysta liczba! Dlatego w domach arystokratycznych można się było doliczyć 11 potraw, w szlacheckich 9, a u chłopa czy mieszczanina 7! 
Każda potrawa wnoszona na wigilijny stół coś symbolizowała i każdą się przed posiłkiem „zaklinało”: 
„Składaj się kapusto, wij się groszku, mnóż się zboże”. Każde zaklinanie potrawy miało sprawić, że ziemia obrodzi i nie będzie w przyszłym roku głodu. 
Ta z makiem – to potrawa ku czci przodków, którzy zmarli i których w czasie świąt szczególnie mamy wspominać. Te z kaszą czy kapustą, obecne na stole wigilijnym miały zapewnić dobre plony w następnym roku. Ryba jest symbolem chrześcijaństwa, ale też przynosi pomyślność i przekazuje swoją płodność, jest symbolem fallicznym, jest symbolem płodności i odnowy. 
Liczba miała znaczenie nie tylko w ilości potraw na świątecznym stole. To ile osób zasiadało do wigilii również nie było obojętne. Tym razem korzystna była liczba parzysta, więc zdarzało się i tak, że do stołu nie siadali wszyscy domownicy.
Maria Estreicherówna pisała, że w jej rodzinie skrupulatnie przestrzegano: …by w ten dzień do stołu zasiadała parzysta liczba osób, gdyż nieparzysta groziła śmiercią jednemu z biesiadników. Gdy dwa razy się tak zdarzyło, że przy stole była nieparzysta liczba osób, a następnie rzeczywiście ktoś odszedł, wówczas bardzo ściśle przestrzegano tego rytuału: Te dwa wydarzenia utrwaliły w rodzinie wiarę w feralność nieparzystej liczby i odtąd, by jej uniknąć, sadzano kogoś ze służby przy stole wigilijnym, gdy zaszła taka potrzeba. 
Nie mogło sie też zdarzyć, żeby gospodyni nie zasiadła do stołu. Ba! Nawet nie mogła od niego wstać: Pani domu nigdy nie wstawała od stołu w czasie Wilii, inaczej tłukłyby się jej garnki przez rok cały. 
(cytaty z: Maria Estreicherówna, Życie towarzyskie i obyczajowe Krakowa w latach 1848-1863)

Los panny w rękach wróżby 
Siano i słoma, umieszczone przed Wigilią na stole, pod świątecznym obrusem, służyły do wróżb młodym pannom. Dziewczęta wyciągały źdźbła spod obrusa. Źdźbło proste oznaczało dla nich szczęśliwy rok i pewne zamążpójście, pogięte mogło oznaczać kłopoty, a złamane niestety wróżyło im zły rok.

Niebo w wigilijną noc
Gospodynie, które szły na pasterkę, zadzierały wysoko do góry głowy. Spoglądały na niebo i szukały gwiazd. Jeśli niebo pełne było gwiazd to znaczyło, że kury w gospodarstwie będą się dobrze niosły, jeśli zamglone to krowy będą dawały dużo mleka.

Dostatek mocnych trunków
Czy pije się alkohol w wigilię? Teoretycznie nie powinno. Ale jeśli gospodarz nie chce, żeby zabrakło mu tego trunku w całym nadchodzącym roku, to w wigilijny poranek powinien pójść do karczmy, napić się wódeczki, a dzięki temu nie zabraknie mu jej przez cały rok.

Materiał powstał dzięki pomocy Małgorzaty Oleszkiewicz i Krystyny Reinfuss-Janusz z Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie